Każdy rząd musi stanąć przed dylematem, czy na pierwszym miejscu postawić sobie zadanie uzdrowienia publicznych finansów, czy też rozbudowę swego zaplecza politycznego. Nie zawsze ekonomia jest łaskawa dla polityków. Wiele decyzji koniecznych dla dobra gospodarki, posunięć jak najbardziej uzasadnionych ekonomicznie jest z punktu widzenia lokalnej polityki wyjątkowo niekorzystne.
Jak więc z jednej strony zadowolić swój elektorat a jednocześnie wypełniać swa misję jako zarządcy państwa? Każdy rząd ma inne warunki. Nie może jednak prowadzić przez dłuższy czas polityki w totalnym oderwaniu od rzeczywistości ekonomicznej. To zawsze prędzej czy później doprowadzi do katastrofy. Gospodarka nie znosi próżni, rynek niektórych rzeczy zwyczajnie nie wybacza.
Z drugiej strony trzeba przecież spełniać obietnice wyborcze, a budżet nie jest z gumy. Dług publiczny i jego obsługa stają się coraz bardziej kosztowne, z czego więc finansować obiecane inwestycje? Zresztą podobnie jest na poziomie samorządowym, choć tu pojawiają się dodatkowe ograniczenia budżetowe.